Joanna Rajkowska: Mój dom rodzinny zawsze pełen był martwych zwierząt. Wychodziłam z pokoju, a tam martwa sarna
2021, Paulina Reiter

magazyn Wysokie Obcasy

Poczuj to. Na Ziemi nie da się już żyć. Garstka ludzi, którzy przetrwali katastrofę, schroniła się pod ziemią, w jamach pod korzeniami drzew. Ocaleńcy żyją w ciemności, w bezczasie, zależni od tego, czego dostarczą im korzenie.

Taką dystopijną opowieść, a raczej przestrzeń, stworzyła Joanna Rajkowska, jedna z najwybitniejszych światowych artystek, w Zachęcie. Rzecz jasna, wyobrażanie sobie tego miejsca nie ma sensu, to, co tworzy Rajkowska, to doświadczenie – ten koniec świata trzeba przeżyć, trzeba zabłądzić w tym labiryncie, wciągnąć w nozdrza zapach żywicy, zobaczyć kłębowisko korzeni ponad głową, dotknąć kory drzew, przejść przez ciemność.

– To scenografia do nieistniejącego filmu science fiction, który mówi o przyszłości świata, gatunku ludzkiego, o naszych relacjach, naszej całkowitej zależności – mówi Rajkowska. – To nasze ciała piszą scenariusz w zależności od tego, co tam poczują. To, jak inne moje prace, projekt pomyślany dla człowieka, który chce pobyć sam ze sobą. Tworzę projekty dla pojedynczych ciał, nie kolektywów, nie produkuję relacji między uczestnikami wydarzeń.

„Rhizopolis” – pomysł podziemnego futurystycznego miejsca, nazwą przywołujący dystopijny film „Metropolis” Fritza Langa z 1927 roku – powstał jako propozycja dla polskiego pawilonu na Biennale w Wenecji dwa lata temu i został odrzucony (wygrał wtedy projekt rozbitego samolotu rzeźbiarza Romana Stańczaka). Teraz, w czasie pandemii, Rajkowska realizuje go w Zachęcie. Gdy kiełkowała jego koncepcja, trwała wycinka Puszczy Białowieskiej. Widok wyciętych drzew był dla Rajkowskiej wstrząsający. We własnym ciele odczuwała ból wycinki, rozdarcie pociętych na kawałki drzew. W ziemi pozostawały karpy, systemy korzeniowe wraz z pniakami, z których miałyby szansę odbić pędy. Ale na koniec i one były wyciągane z ziemi.

– To, co podziemne, zostaje wydobyte na powierzchnię, a przecież tam drzewo żyje najbardziej. To, co ponad ziemią, jest tylko dodatkiem do tego wielkiego symbiotycznego świata podziemnego – opowiada mi Rajkowska. – Z całą mocą poczułam, że te operacje dokonane maszynami to operacje na moim ciele – atak na drzewa był również atakiem na mnie.

Czytaj dalej…

Zamknij